Linia 57 od lat jest jednym z ważniejszych połączeń komunikacyjnych w Lublinie. Łączyła ona osiedle Świt, Czuby, LSM i Wieniawę z centrum, pozwalając dojechać w rejon KUL, Ogrodu Saskiego i Krakowskiego Przedmieścia. Nie mniej istotne jest obsługa dworca PKS. Z drugiej strony miasta 57 obsługuje Kalinowszczyznę i Tatary, pozwalając dojechać niegdyś do FSC i Daewoo, a obecnie na Turystyczną. W ostatnich latach od strony zachodniej trasę wydłużono do osiedla Poręba.
Ze względu na duże obciążenie linii od dziesięcioleci obsługują ją autobusy wielkopojemne. W 2002 roku powszechnie spotykane na niej były Neoplany N4020. Kilkuletnie , pojemne niskopodłogowce robiły dobre wrażenie. Ich linia nadal była nowoczesna, a podkreślało ją wygięte, trójkolorowe malowanie. Na wyświetlaczu mozaikowym firmy R&G pojawiał się obecny przez lata napis "57 Os. ŚWIT". Autobus rusza z przeniesionego przystanku naprzeciwko KUL.
Na linii 57 często pojawiał się lubelski rodzynek taborowy - Solaris Urbino 15 z 2001 r. Autobus ten na początku XXI wieku szokował nowoczesną stylistyką. Charakterystyczną cechą pierwszych Solarisów były zaokrąglone krawędzie dachu. Później zrezygnowano z tego elementu. Obok Solarisa bardzo popularny wówczas na 57 Ikarus 280. Zdjęcie wykonano na zlikwidowanej obecnie pętli Os. Świt. A na wyświetlaczu drugi kierunek linii - "57 MEŁGIEWSKA DAEWOO" - wspomnienie po obecności koreańskiej firmy w Lublinie.
Do obsługi 57 kierowano wszystkie wielkopojemne autobusy. Tutaj rzadko spotykany w Lublinie przegubowy Jelcz, wycofany w 2018 r. Zdjęcie ma jeszcze jeden aspekt historyczny. Na tej pustej działce przy ul. Zana stoi obecnie budynek.
Jeśli mowa o linii 57, to nie może zabraknąć zdjęcia Ikarusa. Wozy te od lat 80. aż do 2012 r. były nieodłączną częścią tej linii. Na zdjęciu jeden z ostatnich kremowo-czerwonych Ikarusów w Lublinie. Po 2004 r. praktycznie nie można było już spotkać Ikarusa w takim klasycznym malowaniu. Ikarusy bardzo dobrze sprawdzały się w eksploatacji. Były pojemne i przy tym zwrotne. W środku dzięki układowi siedzeń 2+1 nie brakowało miejsca dla pasażerów stojących. Dodatkowo posłuchać można było charakterystycznego wycia węgierskiego mostu napędowego Raba.
Na 57 z reguły jeździło kilka Ikarusów. Na Alejach Racławickich przeplatały się one z trolejbusami. W 2004 r. trasa pokrywała tu się z liniami 150, 151, 152, 153, 155, 158. Różne roczniki Ikarusów pozwalają dostrzec odmienne osie przednie i tylne.
Na 57 można było też spotkać solowe, 12-metrowe autobusy. Tutaj względnie jeszcze nowy, 4-letni Jelcz. Z daleka wyróżniał się wyraźniejszym wyświetlaczem niż w innych Jelczach. Białe otoczenie w tle to zasługa mroźnej zimy przełomu 2003/2004.
Na linii 57 kursowały od początku lat 90. prywatne autobusy Miejskiej Komunikacji Prywatnej. Wozy wyróżniały się żółtym logo, przywodzącym na myśl symbol londyńskiego metra. Autobusem MKP nie można było jechać na bilecie miesięcznym MPK. Opłata była jednorazowa - 1,00 zł gotówką do ręki konduktora, później 1,50 zł. W tamtym okresie była to podobno bardzo dochodowa działalność ze względu na korzystne rozliczenie podatkowe.
To w ten rejon dojeżdżała duża część pasażerów linii 57 - na Krakowskie Przedmieście. Podróżujący docierali tu do urzędów, firm, banków, sklepów czy też szkół. Ikarus w reklamie całopojazdowej radia Eska, na szczęście stopniowo zrezygnowano z takich reklam z korzyścią dla wyglądu autobusów. Nad ulicą wisiała jeszcze sieć trakcyjna, choć od 1994 roku nie kursowały tędy trolejbusy.
Drugie ważne miejsce, gdzie docierało 57. Ikarus właśnie wtoczył się na przystanek pod zamkiem. Tutaj wsiadali i wysiadali pasażerowie z dworca PKS i busów, który generował ogromne potoki pasażerskie. Wielu podróżnych kierowało się też na bazar, czy też do widocznej po lewej hali Nova. W autobusie już uproszczona wersja tablicy z trasą, prezentująca tylko 2 końcowe zamiast głównych ulic.
Końcowy przystanek linii 57 od wschodniej strony - Mełgiewska. Przez okres PRL i lata 90. było to kluczowe miejsce w mieście - to w tą stronę z rana jechały pełne autobusy, by dowieźć pracowników do Fabryki Samochodów Ciężarówych, gdzie produkowano Żuka i części do krajowych samochodów - np. resory, koła. Lata 90. to już czasy koreańskiego Daewoo, schyłek produkcji Żuka i wprowadzenie na rynek Lublina. Niestety fabryka upadła wraz z nadziejami na produkcję nowoczesnego, dostaczego LD100, który powstawał później pod nazwą LDV Maxus. Z kolei dla autobusów upadek fabryki oznaczał zmniejszenie potoków pasażerskich w tej rejon. Wzdłuż ulicy Mełgiewskiej ciągnął się długi pas, służący za przystanek postojowy dla autobusów.
Inny prywatny autobus na linii 57 - wówczas kursujący już kilka lat - MAN NL202 #226. Prywatni przewoźnicy zastępowali wówczas kilkadziesiąt swoich wysokopodłogowych Jelczy M11 używanymi, niskopodłogowymi MANami i Mercedesami. W tle osiedle ZOR Tatary, którego pierwsze bloki postawiono na przełomie lat 40. i 50.
Słońce już zachodzi, ale linia 57 jeszcze po godzinie 22 krążyć będzie po ulicach Lublina. Zdjęcie przypomina też, że kilkanaście lat temu ruch uliczny w Lublinie był jednak znacznie mniejszy, niż obecnie.
Prywatny Jelcz z firmy Syl-Trans. Linia 57 wspólnie z trolejbusami jechała przez Al. Racławickie, al. Kraśnicką i Zana na LSM, by odłączyć się pod E. Leclerc w kierunku ulicy Bohaterów Monte Cassino i obsłużyć zachodnie Czuby. W tym miejscu po 2006 r. również powstała sieć trolejbusowa. Sam prywatny Jelcz już po modernizacji, jeszcze przez pewien czas był obecny na ulicach.
A tu z kolei Jelcz M11 z MPK w zachodniej części miasta. Ulica Orkana przebiega przez spokojne osiedle blokowe, budowane już w późnych latach 80. To jedne z ostatnich dużych osiedli z wielkiej płyty zbudowanych w Lublinie. Na linii 57 pojawiały się autobusy wielkopojemne, jak i solowe. Można więc było trafić na różne zatłoczenie pojazdów.
Ikarus zdobywa ostry podjazd na ul. Dolnej 3 Maja, by wjechać na teren Śródmieścia. Po zimie Ikarusy atakowała rdza, tworząc w różnych zakamarkach karoserii rdzawe zacieki. MPK nieustannie remontowało te autobusy, które swoją ciężką pracę realizowały na zatłoczonej linii 57.
Prywatne kursy cieszyły się dużym zainteresowaniem pasażerów. Decydowała o tym duża różnica w cenie jednego przejazdu. Tutaj zatłoczony MAN rusza z przystanku na ul. Bohaterów Monte Cassino. Zatoka ma nową nawierzchnię z kostki, a ulica doczekała się remontu dopiero kilkanaście lat później.
Linia 57 to też wydłużone kursy do Odlewni Ursus. Gigantyczny, niedokończony zakład, budowany przez wiele lat, po 2000 r. straszył swoją skalą i opuszczonymi widokami. W jego kierunku prowadziła dziurawa, mało uczęszczana, ślepa droga. W końcu rozpoczęto rozbiórkę ogromnej, przeciekającej hali na złom. Ruiny po róznych przyfabrycznych obiektach straszą do dziś. W tym miejscu zbudowano nową arterię w kierunku obwodnicy i Świdnika.
Prywatni przewoźnicy sprowadzali różne wynalazki, jak na przykład to komfortowe, ciepłe Volvo Aabenra. Trójkolorowe malowanie miało na celu upodobnienie wozów do MPK. Pasażer, który pomylił się i wsiadł, już nie wysiadał i wnosił jednorazową opłatę gotówką.
A tu już zmiany - betonowe słupy trakcyjne i budowa linii trolejbusowej na ulicy Orkana. Trasa ta nie wpłynęła znacząco na linię 57, gdyż nie poprowadzono sieci trakcyjnej na Krakowskim Przedmieściu i 3 Maja. Stąd linia 57 po uruchomieniu nowej linii trolejbusowej nadal spełniała swoją dotychczasową funkcję.
Zakupione w latach 2005-2006 Mercedesy O405N2 też pojawiały się na linii 57. Jako 12-metrowe, traktowano je jako podstawowy typ taboru pojawiający się na każdej linii. Tutaj skręt z al. Kraśnickiej w ul. Zana, gdzie często trzeba było spędzić kilka zmian świateł.
Nocą, po zawiezieniu ludzi do pracy i z powrotem do domu, autobusy oczekiwały jeszcze na końcowych by wykonać ostatnie, wieczorne kursy. W Daewoo produkowano jeszcze Lublina pod marką Intrall, lecz na przestarzały model był coraz mniejszy zbyt. Produkcja zakończyła się w 2007 r.
Na ważnej linii 57 nie mogło też zabraknąć testowych autobusów. Tutaj Irisbus Citelis zasilany sprężonym gazem ziemnym CNG. Model ten pojawił się później na krótki okres w Lublinie w wersji Diesel za sprawą PKS Zielona Góra.
Prywatnego Jelcza M11 o numerze #040 zastąpił MAN NL202 o tym samym numerze. Na Kalinowszczyźnie nie było w tamtym czasie trolejbusów, stąd obsługę dzielnicy realizowały wyłącznie autobusy, z dużym udziałem linii 57.