Od tego okresu wszystkie autobusy malowano na biało-czerwono, z przewagą czerwieni (przy czym najczęściej zamiast koloru białego występował kremowy). Czerwona barwa obejmowała nadwozie poniżej wysoko umieszczonej linii okien, kremowy był natomiast dach i pas nadokienny. Malowanie to pojawiło się na Starach 52, Mavagach TR-5, Ikarusach 60. W ich wypadku istotne elementy wizualne stanowiły srebrnego koloru elementy wykończenia wlotów powietrza (popularnie zwanego grilla), a także srebrne listwy ozdobne. Star i ikarus wyróżniały się pomalowaną na kremową częścią przodu. Pierwszym typem, który zdominował i ujednolicił tabor był Jelcz 272mex. Kremowo-czerwony jelcz z żółtym lub kremowym zderzakiem stał się typowym autobusem lat 60-tych.

Jelcz-272mex-Wawa-MZK-146

Jelcz 272mex w najpopularniejszych barwach z okresu PRL. Wbrew pozorom, nie wszystkie autobusy malowano w dokładnie taki schemat - niektóre miały więcej koloru kremowego, inne posiadały barwy losowe związane z brakiem farb.

Sytuacja wyglądała podobnie w wypadku trolejbusów, które pojawiły się w 1953 roku. Sprowadzone ze stolicy używane JaTB-2 nosiły malowanie czerwone z kremową górą nadwozia, przy czym na ścianie przedniej wymalowano kremowy dziób. Identycznie malowanie posiadały Vetry VBR. Skody 8Tr, dostarczane od 1955 roku, były pomalowane nieco inaczej, bo z kremowym zderzakiem i bez kremowego dzioba na przodzie. Malowanie takie otrzymywały również późniejsze Skody 9Tr, jednakże część z nich posiadała barwy odmienne. W pierwszym wariancie - malowaniu czerwonym, ale z kremowymi paskami - skody otrzymały poziomy kremowy pas na całej długości nadwozia, mniej więcej na wysokości listwy bocznej, do pary z drugim, cieńszym kremowym paskiem pod listwą podokienną. Drugi wariant stanowiło malowanie kremowe w proporcjach odwrotnych do wcześniej stosowanych - kremowy kolor obejmował nie tylko linię okien oraz dach, ale i dolną część nadwozia. Pod listwą okienną i na wysokości dolnej listwy bocznej pomalowano dodatkowo dwa czerwone pasy. Pewną niespodziankę stanowiło malowanie części trolejbusów Ziu 9 - było ono kremowe, z jednym pomarańczowym pasem do wysokości zderzaka i drugim, węższym, pod listwą podokienną. Później dostarczane ziutki malowano znów na kremowo-czerwono. Z ciekawostek okresu gospodarki socjalistycznej można dodać, iż zdarzało się, że lakiernicy z lenistwa czy też braku gazet nie oklejali szyb przed wykonaniem powłoki lakierniczej. Po takim makijażu koniecznym było spędzanie długich godzin przy szorowaniu okien szmatą z rozpuszczalnikiem.

PR110M-Lublin-MPK-2134

Na potrzeby nowego modelu lat 70-tych - Jelcza PR110U - wprowadzono zmieniony układ barw.


Pierwsza poważna zmiana w malowaniu autobusów nastąpiła razem z nadejściem jelczy PR110U w 1978 roku. Tym niesamowicie nowoczesnym stylistycznie autobusom, dla podkreślenia lżejszego i bardziej kanciastego niż dotychczas wyglądu, pomalowano na kremowo nadwozie również poniżej dolnej listwy bocznej. Takie malowanie wizualnie pasowało tym autobusom wielokrotnie bardziej niż gdyby zastosowano dotychczasową proporcję barw. Pierwotnie na czerwono malowano również pasek przy krawędzi dachu, z czego później zrezygnowano. Nieco inne malowanie zastosowano dla ikarusów 280 z 1982, gdzie kolor biały zajął miejsce kremowego. Zmieniono to kilka lat później, wracając do proporcji kolorów sprzed czasów jelczy-berlietów oraz do żółtych zderzaków. Ikarusy w takim wyglądzie uchowały się aż do pierwszych lat XXI wieku. Początek lat 80-tych jest też ciekawy z innego powodu. Krajowe zakłady produkcyjne cierpiały w tym okresie na chroniczne braki farby. Kolorem szczególnie deficytowym był czerwony, stąd też na ulicach miasta kursowały jelcze PR110U w kolorze bordowym, marchewkowym i brązowym, natomiast jelcze 272mex można było spotkać nawet w kolorze niebieskim, zielonym i szarym. Równie fantazyjnie jak ogórki malowane były autosany H9-35. Braki lakierów na szczęście nie dotyczyły jelczy M11, których dostawy rozpoczęły się w 1985 roku. Kremowo-czerwone malowanie panowało niepodzielnie aż do 1989 roku. Nagłe nadejście kapitalizmu odbiło się na pojazdach inwazją reklam. W większości były to proste napisy, malowanie na pojazdach w możliwie nieskomplikowanym układzie, na różnokolorowych podkładach.

 

s2062-2008-05-01

Popularność reklam i różnorodność podkładów doprowadziła do tego, iż trudno znaleźć na ulicach miasta dwa identyczne pojazdy komunikcji. Na zdjęciu: Jelcz M11 #2062, al. Racławickie, 2008-05-01, fot. Paweł Misztal.


Początkowo malowanie reklam wykonywano bardzo niedbale, pokrywając farbą również listwy i uszczelki gumowe, a czasem nawet szyby. Tradycja reklamowa w tym stylu utrzymała się do końca lat 90-tych, przy czym z biegiem lat reklamy stawały się bardziej wyszukane, a tło podkładowe pod reklamę mogłoby w niektórych (nielicznych) przypadkach stanowić wzór do wykorzystania na malowania firmowe. Początek lat 90-tych był więc ruchem w stronę reklam, przy czym część pojazdów po remontach malowano wciąż w barwy kremowo-czerwone. Pewną rewolucję przyniósł rok 1994 - zakupiono wtedy pierwsze fabrycznie nowe autobusy niepomalowane na kremowo-czerwono, a były to dwa jelcze 120M. Otrzymały one barwy żółto-czerwone, zbliżone do modnego wówczas w całej Polsce nowego malowania warszawskiego.

s2227-033

Przedstawiciel marki Neoplan w trójkolorowym malowaniu w trakcie wyjazdu z rezerwy. Na zdjęciu: Neoplan N4020 #2227, Rondo Honorowych Krwiodawców, 2005-03-03, fot. Jacek Pudło.


Prawdziwy przełom przyniósł jednak rok 1996. Nowe jelcze M121M i neoplany N4020 pomalowano w unikatowe w skali kraju, powszechnie później rozpoznawalne, trójkolorowe malowanie wygięte. Barwą wiodącą w nim był kolor żółty, jako barwa żywa, jasna i przyjemna dla oka. Drugim kolorem był tradycyjny czerwony, biegnący dolną częścią pojazdu, a za jego połową - unoszący się ku górze. Na tyle zaś pojawiała się równolegle do czerwieni zieleń, kolor natury, a jednocześnie druga ważna barwa z herbu miejskiego. Znakomite wizualnie malowanie wygięte stosowano aż do początku 2001 roku. Barwy te otrzymały wszystkie nowe trolejbusy zmontowane w warsztatach MPK po 1998 roku. Z trudnych do wyjaśnienia przyczyn, od połowy 2001 roku pojęcie malowania firmowego nie funkcjonowało w ogóle, a autobusy i trolejbusy malowano całościowo na czerwono, żółto lub biało.

sNL243CNG

Jako ciekawostka - fotomontaż z 2005 roku prezentujący malowanie wygięte na gazowym MANie. Autor zdjęcia bazowego: Jacek Sobota.


Zaskakującą zmianę przyniósł początek 2003 roku. Ze względów rzekomo praktycznych, postanowiono wtedy malowanie wygięte uprościć, dostosowując je do kształtu elementów pojazdu. Odbiło się to na estetyce pojazdów katastrofalnie, gdyż o ile z przodu i z boku uzyskano po prostu zwykłe malowanie żółto-czerwone, to na tyle pojazdu pojawił się wielki zielony kwadrat (na zielono malowano bowiem jedynie zderzak i klapę tylną), niepasujący do niczego w żadnym kanonie estetycznym. Ze względu na kolorystykę tyłu i wyrównanie wygięcia, malowanie to nazwano kwadratowym. Pierwszymi pojazdami w takim układzie barw były kapeny urbanino i jelcz L11 #2086. Pomimo swojej brzydoty, malowanie to spopularyzowało się szczególnie na remontowanych w latach 2003-2004 jelczach M121M. W sumie pomalowano w nie około 40 autobusów. Szczęśliwie, barw takich nie otrzymał żaden trolejbus. Na początku 2005 roku pojawiła się na jednym autobusie (M11 #2066) drobna modyfikacja malowania kwadratowego - zielony prostokąt na tyle zamalowano na żółto. Zmiany tej nie wprowadzano na innych pojazdach. Następny eksperyment z malowaniem dotyczył neoplana N4020 - barwy zielonej nie zastosowano na nim w ogóle, tył pomalowano analogicznie do pozostałej części nadwozia, tzn. zderzak na czerwono, a pozostałą część na żółto. Podobne barwy uzyskał nieco później jelcz M121M #2239, ale zmiana barw firmowych nastąpiła dopiero w czerwcu 2005 roku, kiedy zakupiono 3 nadwozia typu M120M, celem zmontowania trolejbusów. Nadwozia te pomalowano w całości na czerwono.

s2221-07-033

Z tej strony najlepiej widać, dlaczego malowanie to nazwano kwadratowym. W tle procesja kościelna. Na zdjęciu: Jelcz M121M #2221, ul. Krakowskie Przedmieście, 2005-03-10, fot. Jacek Pudło.


Takie proste w wykonaniu i jednolite wizualnie malowanie rozpoczęło się powoli upowszechniać wraz z kolejnymi remontami pojazdów. Tym razem dotyczyło ono nie tylko jelczy M121M, ale i M11 oraz ikarusów 280. Jego popularność najprościej wytłumaczyć banalnością. Jednobarwne malowanie nie było tak dobre wizualnie jak wygięty tricolor, jednakże z pewnością wyglądało wielokrotnie lepiej niż malowanie kwadratowe. Czerwony kolor opanował do września 2007 roku 62 autobusy i 7 trolejbusów. Tymczasem, w sierpniu 2006 roku po remoncie obejmującym wymianę blacharki, dosyć nietypowo pomalowano Jelcza M181MB #2180 - powyżej górnej linii okien, najpewniej z oszczędności, pozostawiono żółty kolor. Na jesieni 2006 roku podobne barwy uzyskał jelcz M121M #2250, z tym że tym razem żółty lakier objął również słupki okienne, co fatalnie odbiło się na wyglądzie autobusu. Takie malowanie zdawało się być jednorazowym wybrykiem, tym bardziej, iż w tym samym okresie trolejbusy po remontach malowano na czerwono. Żółty pasek u góry miał jednak zagościć na pojazdach na stałe. W maju 2008 żółty pas powyżej linii okien otrzymał jelcz M121M #2240, nieco później także jelcz 120MT #804. Malowanie z paskiem objęło również pierwsze od wielu lat fabrycznie nowe autobusy - solarisy urbino 12.

s2123-52-2008-03-08

Malowanie czerwone - maksimum prostoty. Na zdjęciu: Jelcz M11 #2123 na osiedlu Borek, 2008-03-08, fot. Paweł Misztal.


Kolejne lata przynoszą następne zmiany w malowaniu firmowym, przy czym nie następuje pełne przemalowanie taboru, a do tego nie wszystkie zmiany doprowadzają do poprawy wyglądu pojazdów. Porządek zaprowadziłoby dopiero odgórne wprowadzenie jednolitego malowania przez władze miejskie.

Data publikacji tekstu: 03.08.2008